Wygrana z Wratislavią.
„Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna” to powiedzenia jak ulał pasuje do tego co działo się na boisku przy Gitarowej. Co z tego, że goście zaczęli z impetem, raz po raz goszcząc pod bramką wrocławian, co z tego, że obijali słupek i porzeczkę skoro żaden z zawodników z Mirkowa nie mógł pokonać brakarza gospodarzy. Ta sztuka udała się tylko raz za sprawą główki Marcina Siwka. Z drugiej strony co z tego, że gracze „Wrati”dwukrotnie zagościli pod bramką Karola Frątczaka i dwukrotnie znaleźli do niej drogę zdobywając dwa gole. Skuteczność wręcz modelowa. Jak gorąco było w szatni i co powiedział zawodnikom trener Ryszard Pietraszewski tego można się tylko domyślać, ale ofensywna gra całego zespołu w drugiej połowie zepchnęła gospodarzy do głębokiej defensywy. Bramki jednak nie padały. Co znaczy jednak dobre przygotowanie fizyczne i cierpliwość w dążeniu do celu. W końcówce drugiej części meczu na listę strzelców po raz drugi wpisał się Marcin Siwek, swoją bramkę dołożył Marcin Kisiel i jeszcze jeden zawodnik i konto drużyny GKS Mirków wzbogaciło się o kolejne trzy punkty.